ABYCHOM NÁHODOU… hudba Vl. Veit, text J. Hutka, 1972
Proč asi myslíte, lidi, že žijete A jak to podivně s žitím nakládáte
Cožpak netušíte čeho se dočkáte V temnotě žijete, brzo oslepnete
Co s tím naděláme, to všechno musíme Jiní nám poroučej, my jenom posloucháme
Děláme pouze to, co je nutně třeba Abychom náhodou nepřišli o chleba
Člověk přece není živ jenom z chleba Život je vědomí, život je nálada
Život je radost a život je toužení Pokrm je pro tělo a tělo je k umření
Tohleto všechno se moc dobře poslouchá Ve skutečnosti je to planá útěcha
K šťastnému životu je jistota potřeba Abychom náhodou nepřišli o chleba
Jistotu znám jednu a ta je ve smrti A také že život nikdy se nevrátí
Jistotu znám druhou, že o všechno přijdu Přišel jsem nevím jak, tak také odejdu
Tyhlety řeči jsou zcela dekadentní Ovládnem přírodu, jsme lidé moderní
Mystika k životu dávno není třeba Abychom náhodou nepřišli o chleba
Ach, lidi, lidičky, jaké to mámení Rozumné se nám zdá temnotou bloudění
Za zdání iluze duši svou prodáte O vítr na dlani velmi se bojíte
Od tebe se přece urážet nedáme Máme svou rodinu a k té povinnost máme
Řeči tvé poslouchat, to nám není třeba Abychom náhodou nepřišli o chleba
ŻEBYŚMY PRZYPADKIEM...
tłumaczenia filologiczne i nie tylko... wykonał Leszek Engelking
Dlaczego myślicie, ludzie, że żyjecie, I jak dziwnie życie wykorzystujecie Czy nie przeczuwacie, czego doczekacie, W ciemności żyjecie, szybko oślepniecie. To co my robimy, to robić musimy, Inni rozkazują, my tylko słuchamy, Robimy to tylko, co nam robić trzeba, Żebyśmy przypadkiem nie stracili chleba.
Wszak nie samym chlebem człowiek w świecie żyje, Życie to świadomość, życie to nastroje, Życie jest radością, życie jest pragnieniem, Pokarm jest dla ciała, a ciało dla śmierci, Tego to się dobrze i przyjemnie słucha, Ale tak naprawdę to nędzna pociecha. Do szczęsnego życia pewności potrzeba, Żebyśmy przypadkiem nie stracili chleba.
Pewność to znam jedną, że wszyscy umrzemy I że się nam życie już nigdy nie wróci, I jeszcze mam pewność, że wszystko utracę, Nie wiem, jak przyszedłem, nie wiem, jak odejdę. To całe gadanie jest dość dekadenckie, Panować będziemy nad przyrodą całą, Mistyki do życia już dawno nie trzeba, Żebyśmy przypadkiem nie stracili chleba.
Ach, ludzie wy moi, jakież to złudzenie, To, co mądre, zda się wam błędem i cieniem, Za iluzję duszę swoją sprzedajecie, O powiew na dłoni strach wielki czujecie. Tobie się obrażać na pewno nie damy, Mamy swe rodziny, obowiązki mamy, Słuchać twoich przemów - tego nam nie trzeba, Żebyśmy przypadkiem nie stracili chleba.