Brněnská radnice stavěná do vejšky V ulicích práší se a nejvíc na Český
Dětičky s jásotem z radnice mávají Holubi nad městem poletují
A Morava je pěkná zem, na její slávu připijem Só na ní hezká děvčata, tvářičky majó ze zlata
Dobrý člověk ještě žije, na Moravě víno pije Proto ať vzkvétá Morava a její sláva
Špilberku na kopci, domečku kamenný Divěj se cizinci, jakejs byl na ženy
Děti se poučí dobou feudální Silní slabé mučí - to dnes už není
A brněnský kolo, docela dřevěný Letos prohánělo motorky závodní
Dětičky mávaly Frantovi Šťastnýmu Na dráze spatřily samou čmouhu
Copak to vyrostlo na Královým Poli Už to snad uzrálo, že to nesklidili
Dětičky mávají komínům továrním Radostně vdechují ten jejich dým
No a brněnskej drak v Nilu se narodil Dětem nahání strach, má jméno Krokodil
Visí na řetízku, v průvanu houpe se Píšu do notýsku: Aj, nekrmí se
MORAWY
tłumaczenia filologiczne i nie tylko... wykonał Leszek Engelking
Brneński ratusz wysoko się wznosi, Na ulicach się kurzy, najbardziej na Czeskiej. Dzieciaki z wrzaskiem z ratusza machają, Nad miastem gołębie sobie latają.
Morawy to piękny kraj, wypijmy za jego chwałę, Są tam piękne dziewczęta, twarzyczki mają ze złota, Dobry człowiek jeszcze żyje, na Morawach wino pije, Dlatego niech kwitną Morawy i ich chwała.
Szpilberku na górce, domku kamienny, Cudzoziemcy się dziwią, jaki byłeś dla kobiet, Dzieci wyciągną naukę z epoki feudalnej, Silny dręczy słabego, dziś już tego nie ma.
A brneńskie koło, całkiem drewniane W tym roku pogoniło motocykle wyścigowe, Dzieciaki machały Frankowi Sztiastnemu, Na torze widziały tylko brudną smugę.
A cóż to wyrosło na Królewskim Polu, Już to chyba dojrzało, że też tego nie zebrali Dzieciaki machają fabrycznym kominom, Radośnie wdychają ich dym.
No a brneński smok urodził się w Nilu, W dzieciach budzi strach, na imię ma Krokodyl, Wisi na łańcuszku, kołysze się w przeciągu, Piszę w notesiku: „Oj, nie karmić zwierząt".